Przejdź do głównej zawartości

Wspaniała dziewiątka - wasza historia.

 Zastanawiałaś/eś się kiedyś jak wyglądałaby historia napisana przez kilka osób, gdzie każdy dodawałby po swoim fragmencie? Brzmi całkiem ciekawie, prawda? A gdyby tak spróbować to zrobić i zobaczyć jak wyjdzie cała historia? Jesteś w odpowiednim miejscu bo kilka dni temu rozpoczęłam projekt wraz z kilkoma osobami, którym chcę serdecznie podziękować! 

Historię rozpoczęła jedna osoba, zaraz za nią były kolejne, które kontunuowały znając jedynie poprzedni fragment. Jestem zaskoczona i zadowolona efektem końcowym. Projekt miał na celu wydobycie z każdego wewnętrznego pisarza, a przy tym chciałam żeby ludzie się trochę pobawili. Ciekawe jest w tym wszystkim też to, że nikt nie wiedział kto jeszcze bierze w tym udział. Cały projekt wyszedł anonimowo. Chciałabym tutaj pochwalić wszystkich, którzy poświęcili mi trochę czasu oraz skorzystali ze swojej weny twórczej i doskrobali całkiem ciekawe fragmenty. Sama byłam podekscytowana gdy tylko przesyłano mi teksty. Nie mogłam się doczekać co będzie dalej, czułam jakbym oglądała świetny serial, w którym trzeba czekać na kolejne odcinki. Wszystkie osoby były bardzo kreatywne! Podkreślam też, że temat nie został przeze mnie narzucony, cała akcja wyszła w trakcie, obowiązywała totalna swoboda - czyli każdy mógł nagle zmienić temat, zrobić nieprzewidywany zwrot akcji albo cokolwiek innego, co przyszłoby mu na myśl.

Przed wami opowieść wspaniałej dziewiątki!

Pamiętam jak leciałam, pamiętam wszystkie widoki. Uderzenie ciepłego powietrza gdy wysiadłam z samolotu, piękną pogodę i mnóstwo turystów.
Moją uwagę przykuła mała dziewczynka bawiąca się wiatraczkiem przy miejscu odbioru bagażu. Wszyscy byli szczęśliwi, że dotarli na miejsce swoich długo wyczekiwanych wakacji. Po odbiorze walizki i załatwieniu wszystkich formalności udałam się do busa który zabrał mnie do hotelu. To miejsce było przepiękne. Na wejściu czekały na mnie drinki, za co hotel z góry dostał plusa. Zakwaterowałam się popijając pinacolade z kokosa. Piękniutko, a to dopiero początek. Gdy zobaczyłam mój apartament, zaparło mi dech. Było tak cudownie. Rozpakowałam się i zdecydowałam na krótką drzemkę zanim zacznę dwa najlepsze tygodnie mojego życia, a przynajmniej tak mi się wydawało. Moja drzemka przeciągnęła się do 2 nad ranem. Ze snu wyrwał mnie nagły krzyk. Pamiętam dokładnie która to była godzina, bo zdezorientowana spojrzałam  na telefon. Chwilę zastanawiałam się czy hałas usłyszałam naprawdę czy to był wymysł mojej wyobraźni podczas snu. Przez myśl przemknął mi pomysł, aby zgłosić to na recepcję, ale nawet nie byłam w stanie sama sobie odpowiedzieć czy ten krzyk był prawdziwy. Upewniałam się że mam zamknięte drzwi i wyszłam na balkon zapalić papierosa i przemyśleć co się tak właściwie wydarzyło. Z balkonu zobaczyłam czarnego vana do którego dwóch mężczyzn prowadziło trzeciego gdy wsiedli postanowiłam zejść do recepcji, a kiedy się tam znalazłam zauważyłam jednego z tych mężczyzn idącego w stronę pokoi, nie zwrócił na mnie uwagi. Nie minęło kilka minut a on szybszym korkiem wrócił do vana po czym odjechali. Nie doczekałam się recepcjonistki więc wróciłam do pokoju, po drodze zobaczyłam uchylone drzwi z krwią na klamce ciekawość wzięła górę i zobaczyłam co jest w środku. W pokoju była masa rozrzuconych rzeczy i odcięty palec. Gdy to zgłosiłam poinformowano mnie że tak działa organizacja nazywana Yakuzą. 
Nikt nie chciał mi powiedzieć nic więcej o tej grupie, każdy ze strachem ucinał temat, jakby obawiał się, że jego też spotka taki los. Jednak ta nazwa jak i sytuacja, której byłam świadkiem nie dawała mi spokoju. Czułam, że jeszcze pożałuję wybrania tego miasta jako celu wakacji, ale nie byłabym sobą gdybym nie wpakowała się w jeszcze większe kłopoty. Kto by pomyślał, że idąc na spacer kilka godzin później natknę się na tajemniczego mężczyznę, którego widziałam w hotelu? Na pewno nie ja. Nie wiem o czym myślałam w tamtym momencie i dlaczego postanowiłam go śledzić, ale nie spodziewałam się, że dojdę za nim aż do małego domku w środku cholernego lasu! 
Obserwując z oddali zobaczyłam że mężczyzna wszedł do domku, w którym się świeciło. Ciekawska ja postanowiłam, że podejdę i sprawdzę co dzieje się w środku. Podchodziłam cicho i powoli żeby nikt mnie nie zobaczył, zerknęłam przez okno i nie mogłam uwierzyć co ujrzałam, kompletnie nie mogłam przestać patrzeć na to okropieństwo. W momencie kiedy się przyglądałam, przewróciłam nogą butelkę która tam stała. Przestraszyłam się i schowałem głowę, ale w tym momencie ktoś mnie zaciągnął na tył domu. - Co ty robisz?! W ogóle kim ty jest... -nie dał mi dokończyć słowa zatykając mi usta ręka. Powiedział, że jak będę cicho to zabierze swoją dłoń, tak też zrobiłam. - Co zrobiłem?! Babo ja ci życie uratowałem, ale to nie miejsce i czas na rozmowę, spadajmy stąd i to jak najszybciej. -Jak powiedział tak zrobiliśmy. Wyszliśmy z lasu, zaczął opowiadać po co był przy domku, kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Rozmawialiśmy dość długo i wciąż nie dowierzałam temu co słyszałam. Zastanawiałam się za razem w jakie gówno się wpakowałam. Popadałam w paranoje że ten facet na pewno mnie widział, ale dość szybko otrząsnął mnie chłopak który zabrał mnie spod domku.
Odpoczywając w hotelowym pokoju nagle dostałam sms od Ericka że koniecznie musimy się spotkać. Zerwałam się na równe nogi i poczułam walące serce, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Z jednej strony cholernie ciekawiła mnie ta sprawa, ale z drugiej wiedziałam jak bardzo jest to niebezpieczne i że za moja głupią ciekawość mogę przypłacić życiem. Erick przyjechał po mnie do hotelu samochodem o którym ciężko było mi nawet marzyć. Myślę że musiałabym na niego zbierać dobrych kilka żyć. Zaczęłam nabierać podejrzeń, czy nie powinnam zacząć uciekać? Ale mimowolnie moje nogi zaprowadziły mnie do auta. Jechaliśmy prawie godzinę dyskutując tylko o mało istotnych rzeczach bo jak stwierdził „dopiero na miejscu będziemy mogli poważnie porozmawiać”. Dom w środku lasu warty kilka takich samochodów spotęgował moja niepewność. Usiedliśmy w salonie wielkości ogromnego mieszkania, zaparzył mi kawę ale nie jakąś zwykłą, to był Kopi Luwak czyli najdroższa kawa na świecie. Usiadł na przeciwko mnie i powiedział ze teraz mam się skupić i nie przerywać mu dopóki nie skończy. 
W tamtym momencie w mojej głowie był istny chaos, do tego zżerała mnie ciekawość ale i ogarniało przerażenie. Sekundy dzielące mnie od poznania prawdy ciągnęły się w nieskończoność. Gdy otworzył usta, moje myśli zastąpiła pustka, jakbym robiła miejsce na kolejny natłok myśli. Wtedy zaczął swoją wypowiedź słowami ...

- trzy lata temu zacząłem studia artystyczne na najznakomitszym uniwersytecie w Bydgoszczy. Wszystko wydawało się ok. Akademik, imprezy, alkohol i znów akademik... Pewnego dnia spotkałem jego. Był to niski chłopak z wymiany Bydgosko-japońskiej. Zaprzyjaźniliśmy się od razu. Wydawał się niepozorny ale otworzył mi oczy na kompletnie inny wymiar. Takiego o którym nie miałem pojęcia, że istnieje. -Chłopak lekko odwrócił głowę w bok- Poznałem wielu ciekawych ludzi, każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy i specjalny... A chłopak który mi to pokazał zwał się... Tu przełknęłam głośno ślinę, czułam jak pot wpływa mi do oczu. -Suzuki Kiryu- odrzekł- Pewnego dnia zniknął a ja- Erick załkał- a ja nie mogłem się z tym pogodzić. Byłem zdesperowany, razem z moim kuzynem z Albanii zrobiliśmy napad na NBA (Narodowy Bank Albański). Wszystko się udało. Wyjechałem do Japonii. Po długich tygodniach odnalazłem przyjaciela. Jednocześnie odkryłem kim on naprawdę jest. -Miałam wrażenie, że do oczu płyną mi nie tylko słone krople a istne wodogrzmoty Mickiewicza - Postanowiłem do niego dołączyć i tak razem staliśmy się szefami jedynej i największej FURRY YAKUZY W JAPONII!!! Nagle że wszystkich drzwi zaczęli wyskakiwać jacyś dziwacy w fetyszyzowanych przebraniach zwierzaków z wielkimi giwerami. Szybko wstałam a reszta kawy wylała się na biały dywan. - moje pytanie brzmi Esme, czy się do nasz przyłączysz? - Erick wyciągnął glon z nałożoną nie wiadomo kiedy futrzastą lisia łapka. - NIGDY!!! A INKA JEST DUŻO LEPSZA OD TEJ CAłEJ KOPI LUWAK. Nagle kilku zwierzo-ludzi mnie złapało - Jeśli nie po dobroci to siłą. ZAKŁADAĆ JEJ FURRSUIT!!!! -NIEEEEEEEEEEEE!!!!!- Zaczęłam się wić, starać się wbić paznokcie i zęby w ręce oponentów. Krew mi napływała ze wściekłości do oczu. Starałam się zrobić wszystko byleby mi nie przypięli kociego ogonka. W pewnym momencie poczułam tępy ból i upadłam bezradnie na ziemię. Nagle przez przyćmiony obraz zobaczyłam jak ktoś z impetem wpada przez okno do salonu, z dubeltówki załatwia członków yakuzy a na sam koniec czymś okrągłym uderza w głowę Erick'a, ten upada na ziemię. Wtedy straciłam przytomność. Obudziłam się w tym samym miejscu tylko siedząc na kanapie. Erick leżał związany i zakneblowany pod ścianą, dookoła mnie walały się mózgi jego przydupasow. Obraz był jeszcze jakby za mgłą. Widziałam przed sobą zarys dużej postaci o jakby blond afro i chyba rosyjską uszatką na głowie... -Nie no, ten stek jest, jest za suchy, tego nie da się jeść. Gdzie jest towarzysz kucharz, ja tego nie będę jadła, PFU. -Kim... Ki..kim ty jesteś?? - O już się obudziła nasza towarzyszka śpiąca królewna. Jestem komunistyczną Magdą Gessler. Długo cię szukałam, naród ma co do ciebie wielkie plany. Pani Magda wyciągnęła do mnie rękę w której trzymała list...

Jeszcze raz dziękuję Basi, Adrianowi, Sarze, Kasi, Julii, Mitexowi, Sławkowi, Towarzyszowi Anonimkowi Dżalapenos i Justynie. 

Nacieszcie się estetycznym zdjęciem wykonanym w pewien piękny poranek. Pamiętajcie o kolacji i herbatce! Do zobaczenia za tydzień o 20:00! 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Goodbye, hello #1

Goodbye January, hello February. Mamy 28 nowych dni, w których możemy wiele zmienić lub rozpocząć coś nowego. 28 nowych szans. W poprzednich notkach napisałam wszystkie postanowienia noworoczne, warto byłoby je gdzieś upchnąć i poustalać im terminy jak u lekarzy. Pamiętajcie te terminy muszą być takie jakbyście zapisywali się do lekarza prywatnie, a nie na NFZ. Chcemy osiągnąć sukcesy w możliwie najkrótszym czasie jakim tylko się da, prawda? W styczniu dobrze szło mi uzupełnianie moich dzienników więc w lutym także chcę je prowadzić codziennie i pozbyć się śmietnika z mojej głowy. Ten miesiąc będzie też pozbywaniem się niepotrzebnych rzeczy, ubrań, książek, torebek, butów i wszystkiego co tylko zaśmieca moją przestrzeń. Chcę zrobić jak najwięcej miejsca na nowe rzeczy. Skończę też jedną z zaczętych książek i seriali, zmobilizuję się, obiecuję! Zacznę też ćwiczyć nowy set ćwiczeń, tym razem rozciąganie do szpagatu. Dalej będę brnęła w naukę języka francuskiego, muszę go znać przynajmnie

Kryminalne wieczory - brutalne morderstwo Catherine Whitehead

  Cześć, witam cię w kolejnym niedzielnym poście. Dzisiaj przedstawię ci historię młodziutkiej kobiety, której sposób w jaki zginęła, wstrząsnął mną do takiego stopnia, że nie mogę przestać o tym myśleć. Dziwi mnie fakt, iż sprawa nie zyskała dużego rozgłosu ze względu na swoje okoliczności. Przed dalszym czytaniem chciałabym ostrzec osoby o słabych nerwach, poniższe opisy mogą wydawać się naprawdę dramatyczne. Urodzona 22 października 1961 roku Catherine Louise "Cathy" Tucker Whitehead, mieszkała w Conyers w stanie Georgia. Dość młodo urodziła swoje pierwsze dziecko - synka. Miała też męża, który był alkoholikiem, w dodatku był bardzo agresywny, często ją bił i znęcał się psychicznie. Cathy wystąpiła o rozwód, ale Frank nie był tego tytułu zadowolony. Koniec końców - rozwiedli się. Pewnego dnia Cathy zgłosiła na policję kradzież samochodu. Policjant, który zajmował się sprawą - John Short zakochał się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Właściwie to oboje się w sobie zako